wtorek, 20 stycznia 2015

Zapomniane gwiazdy kina



Zapomniane gwiazdy kina

Talent, a może uroda? Może jedno i drugie? Co jest gwarancją na to, aby stać się gwiazdą filmową? Pojawiać się na pierwszych stronach gazet i być ciągle na ustach wszystkich? 

Wielu aktorów miało niezwykły potencjał, żeby zdobyć miano gwiazdy i w sumie byli gwiazdami, lecz świecili bardzo krótko. Mieli swoje pięć minut i nagle znikli. Przestało się o nich pisać i mówić. Ludzie o nich zapomnieli. Dlaczego tak się stało? Zapewne przyczyn może być wiele. Przyjrzyjmy się kilku aktorom i aktorkom, których spotkał taki los.

Jednym z najlepszych przykładów zmarnowanego potencjału jest dziś 35-letni Edward Furlong. W wieku 13 lat wystąpił w jednym z największych hitów kina Sci- Fi, „Terminatorze 2”. Dzięki temu stał się idolem nastolatków, bo który chłopak nie chciałby mieć własnego terminatora, jeździć na motorze czy brać udziału w misji ratowania świata przed wojną z maszynami? W 1994 roku znaczący był występ Furlonga w kultowym teledysku Aerosmith „Livin’ on the Edge”. Młody Furlong miał przed sobą wielką karierę, gdyż widać było, że aktorstwo ma we krwi. Niestety po „Terminatorze 2” zaginął o nim słuch. Przez kolejne 6 lat nie zagrał już w żadnym ciekawym filmie. Aktor przypomniał o sobie jeszcze w 1998 roku występując obok Edwarda Nortona w „Więźniu nienawiści”. Odegrał bardzo dobrą rolę, nie ustępując w niczym samemu Nortonowi. Obraz zyskał wielkie uznanie wśród widzów. Wydawać by się mogło, że dzięki dobrej roli kolejne przyjdą bardzo szybko, lecz stało się inaczej. Furlong nie zagrał już później w niczym, co by mogło z niego zrobić ponownie gwiazdę. Aktor nie potrafił dobrze wybierać swoich ról, przez co najwyraźniej zmarnował swój potencjał.

Alicia Silverstone, piękna, młoda i zdolna. W latach 90 dzięki takim filmom, jak „Opiekunka” „Słodkie zmartwienia” stała się jedną z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia. Wystąpiła nawet w teledyskach popularnej grupy rockowej Aerosmith, co przyniosło jej wielką popularność. Zyskała sobie również przychylność prasy i wydawało się, że jej kariera podąża w świetnym kierunku. Przyszedł jednak rok 1997.  Alicia wystąpiła w uważanym za jeden z najgorszych obrazów w historii kina -  „Batmanie i Robinie”. Na aktorkę spadła fala krytyki. Za swoją rolę Batgirl otrzymała Złotą Malinę. Ponadto w tym samym roku wystąpiła w innym filmie, który prasa również mocno Skrytykowała - „Nadbagaż”. Za ten film Alicia otrzymała nominację do Złotej Maliny. W następnych latach sława aktorki stopniowo malała, a sama Alicia zaczęła występować w mniejszych produkcjach. Być może dziś 36-letnia Silverstone nie potrafiła się już podnieść po swoich porażkach z roku 97 i tak oto jej gwiazda zgasła.

41-letnia Winona Ryder zapewne na stałe wpisała się w kanony kina, lecz również znikła z pierwszych stron gazet. Aktorka swój talent pokazywała wielokrotnie. Zagrała w kilku niezwykle popularnych filmach jak: „Drakula”, „Syreny” „Przerwana lekcja muzyki”, „Edward Nożycoręki”. Wygrała również Złoty Glob za najlepszą rolę drugoplanową w filmie „Wiek niewinności”, za który również zdobyła jedną z dwóch nominacji do Oscara (druga za „Małe kobitki”). Lata 90. były dla aktorki złotymi czasami. W minionej dekadzie niestety nie było już tak różowo. Została skrytykowana za swój występ w „Miłości w Nowym Jorku” za co otrzymała nominację do Złotej Maliny. Podobnie było w przypadku „Mr. Deeds - Milioner z przypadku”. Później aktorka niemal zapadła się pod ziemię. Kilka mało istotnych produkcji i świat filmu przestał się nią interesować. Być może los Winony odwróci się dzięki Darrenowi Aronofskiemu, u którego aktorka wystąpiła w „Czarnym łabędzi”. Obraz uzyskal duże uznanie wśród krytyków oraz widzów, a publiczność dowiedziała się, że Ryder wciąż gra w filmach.

Kolejnym przykładem niewykorzystanego potencjału na gwiazdę (chociaż w tym przypadku być może i na legendę kina) jest Haley Joel Osment. Po raz pierwszy swój talent ukazał już w wieku 6 lat, kiedy to wystąpił w epizodycznej roli w arcydziele Roberta Zemeckisa „Forrest Gump”. Jego rola była niewielka, lecz kilkuletni aktor wykazał się naturalnością i swobodą, dzięki czemu został pochwalony przez prasę. W następnych latach zagrał m.in. w filmie „Bogus mój przyjaciel na niby”, gdzie również wykazał się swoimi umiejętnościami. Prawdziwy triumf młodego aktora przyszedł w roku 1999. Osment wystąpił wówczas u boku Bruce’a Willisa w słynnym thrillerze „Szósty zmysł”. Rolą w tym obrazie zachwycił publiczność i media na całym świecie. Wykazał się niespotykanym talentem i wrażliwością. Za występ w tym filmie otrzymał nominację do Oscara oraz Złotego Globu, a słowa, które wypowiedział na ekranie „I see dead people” stały się jedną z najsłynniejszych kwestii w historii kina. W 2001 roku potwierdził swój talent rolą w produkcji Stevena Spielberga „A.I. Sztuczna inteligencja”. Później powoli zaczął znikać ze świata filmu, a obecnie publiczność o nim już chyba nie pamięta. Problemem Osmenta być może był młody wiek. Wielu aktorów, którzy zaczynają bardzo wcześnie swoją karierę i uzyskują sławę już jako dziecko, nie potrafi wejść w dorosłość i w ten sposób kończy się ich przygoda z kinem. Z drugiej strony Osment jest wciąż młody (24 lata), dlatego ma jeszcze szanse do powrotu na duży ekran. Pytanie brzmi, czy wciąż ma talent do aktorstwa i czy będzie go potrafił wykorzystać? Obecnie rodzinna tradycję aktorską Osmentów kontynuuje jego o 4 lata młodszej siostra  Emily znana głównie z serii Hannah Montana. 

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce… a może nie tak dawno, bo w ubiegłej dekadzie i nie tak daleko, bo w naszym świecie, ludzie usłyszeli o Haydenie Christensenie. Hayden stał się sławny dzięki w roli Anakina Skywalkera w „Gwiezdnych wojnach” Atak klonów”. Niestety był to występ bardzo słaby, za który otrzymał Złotą Malinę. Pomimo krytyki jego sława rosła w siłę i apogeum osiągnęła w 2005 roku. Wówczas miejsce miała premiera trzeciej części „Gwiezdnych wojen”. W kolejnych latach jego sława powoli dobiegała końca. Ostatnim filmem, który jest znany szerszej publiczności, gdzie mogliśmy oglądać Chrstensena jest „Jumper”. Aktor wcielił się tam w postać chłopaka, który odkrywa w sobie zdolności teleportacji. Krótko po tej produkcji Hayden znika z pierwszych stron gazet. Co się z nim stało? Można wierzyć, że stał się ofiarą klątwy „Gwiezdnych wojen”, bowiem aktorzy ze starej trylogii, poza H. Fordem nie zrobili kariery w Hollywood. Mark Hamill (Luke Skywalker) czy Carrie Fisher (Księżniczka Leia) już zawsze będą kojarzeni tylko i wyłącznie z sagą Georga Lucasa. Czy taki los spotka również 31-letniego Christensena? 

Dziś 40-letni Wentworth Miller bardzo szybko zyskał wielką popularność wśród widzów. Wszystko za sprawą serialu „Skazany na śmierć”, w którym wcielił się w postać człowieka starającego się uwolnić brata z więzienia. Popularność Millera była chyba uzależniona od popularności serialu. Aktor był na szczycie, wówczas gdy „Skazany na śmierć” był jednym z najchętniej oglądanych seriali. Jego sława zaczęła maleć wprost proporcjonalnie do popularności produkcji. Wraz z zakończeniem „Skazanego na śmierć” zakończyła się również kariera Millera. Mimo że aktor dalej występuje w filmach, są to raczej produkcje niższej klasy, a i samym Millerem gazety przestały się już interesować. Wygląda na to, że Miller był gwiazdą jednego show.

Dziś 47-letnia Sherrilyn Fenn na początku lat 90. była uważana za symbol seksu. Znalazła się na liście najpiękniejszych kobiet świata według magazynu People, a jej talent aktorski zafascynował samego Davida Lyncha. To właśnie dzięki twórcy „Blue Velvet” Fenn zabłysnęła w świecie filmu, a właściwie serialu. Aktorka otrzymała rolę od Lyncha w „Miasteczku Twin Peaks”, dzięki czemu stała się jedną z najbardziej popularnych i pożądanych kobiet świata. Później wystąpiła również w „Dzikości serca” Lyncha, który najwyraźniej był fanem talentu Fenn. Jednak, kiedy twórca „Głowy do wycierania” w 1992 roku zaproponował aktorce rolę w prequelu „Miasteczka Twin Peaks” ta jednak odmówiła i być może to był jej błąd. Gwiazda Fenn powoli zaczęła blaknąć, aż w końcu zgasła całkowicie. Sherrilyn w następnych latach grywała już w produkcjach nieprzynoszących jej uznania ani popularności. Wystąpiła jeszcze gościnie w kilku serialach („Przyjaciele”, Dr. House”), lecz to było raczej za mało, aby przywrócić jej dawny blask. Sherilyn Fenn najwyraźniej nigdy nie była tak dużą gwiazdą, aby móc odrzucić rolę takiego reżysera jak Lynch. Kto wie, jakby potoczyła się jej kariera, gdyby w 1992 roku podjęła inną decyzję.


Jak widać, utrzymać się na szczycie sławy jest niezwykle trudnym zadaniem. Aktorzy potrzebują wiele siły i rozwagi w podejmowaniu decyzji, aby utrzymać się w biznesie filmowym. Najważniejsze jest, aby mądrze dobierali swoje role i nie przejmowali się zbytnio krytyką w ich kierunku. Współcześnie jest również wiele postaci światowego kina świecących obecnie jasnym blaskiem. Czy utrzymają się w tym blasku? Czy może podzielą los wyżej opisanych sław z minionych lat? Tego nie wiemy. Możemy mieć jedynie nadzieję, że w swojej karierze nie będą popełniać błędów.

Autor: Łukasz Skotniczny 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz