Wrzesień 22, 2011
W Ameryce, w przeciwieństwie do Polski, gospel - muzyka wychwalająca Boga jest bardzo popularna. Ostatnio trafiłam właśnie na album gospel - debiut Joi Marshall "Testimony and Praise" wydany w 2007 roku. Zdolności wokalistki wcale mnie nie zaskoczyły, bo jej cudny głos poznałam już w 1992 roku. Nic się nie zmieniło. Joi nadal przepięknie śpiewa jak za dawnych czasów występów z trio Jade.
Tak, tak. Właśnie na początku lat 90. poznałam Joi Marshall i jej koleżanki (Di Reed, Tonya Kelly) debiutujące utworem "Don't walk away". Czas pędzi nieubłaganie. Dziś Joi ma już 46 lat, ale nadal zachwyca i urodą, i głosem (podobnie jak obecnie 43-letnia Di Reed, niestety Tonya już nie występuje, więc nie mam porównania, jak się zmieniła przez te 17 lat od wydania ostatniego albumu Jade. Jednak dziś nie o Jade. Do nich wrócę już niebawem. Dziś o Joi Marshall. Wydawnictwo "Testimony and Praise" choć tematycznie powięcone miłości do Boga jest w klimatach R&B. Przy takich utworach jak "A House Divided" i "Dance" nogi aż same rwą się do tańca. Natomiast liczne ballady takie jak wyróżniające się: "I needed" oraz "Unconditionally" czarują i wzruszają. Album zawiera aż 14 piosenek i trwa prawie 70 minut. Nie da się przejść obojętnie obok tego albumu. Jedna z najciekawszych płyt gospel ostatnich 10 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz