Fenomen Tyler'a Perry'ego
Kino Tylera Perry’ego nie jest popularne w Polsce. W zasadzie obrazy tego reżysera są głównie znane wśród społeczności afro amerykańskiej. Mogłoby się wydawać, że to właśnie dla tej grupy ludzi, Perry tworzy swoje produkcje. Na szczęście tak nie jest. Pomimo iż reżyser pokazuje różne problemy na przykładzie społeczności afro amerykańskiej, w zasadzie dotyczą one każdej grupy ludzi.
Kino Perry’ego jest proste i przejrzyste. Bohaterowie są koloryzowani, tak że od samego początku wiemy, kto jest zły, a kto dobry. W ten sposób każdy film zostanie bez problemów zrozumiany przez każdego widza. Pomimo owej prostoty obrazy tego reżysera nie są głupkowatymi produkcjami familijnymi. Wszystko za sprawą problematyki, jaka w nich występuje. W każdym obrazie reżyser pokazuje nam coś nowego, daje wskazówki, jak należy żyć, co jest najważniejsze w naszym życiu i stara się pokazać, jak radzić sobie z życiowymi tragediami.
W „Madea’s family reunion” głównym wątkiem jest obraz życia dwóch sióstr. Jedna z bohaterek, Vanessa prowadzi ubogie życie, lecz na swój sposób. Druga zaś, Lisa jest kontrolowana przez matkę, przez co żyje w dostatku. Kto jest bardziej szczęśliwy? Oczywiście pierwsza z sióstr. Mimo, że jej życie nie jest pełne dostatku, poznaje idealnego mężczyznę, w którym się zakochuje. Dzięki temu jest
szczęśliwa. Natomiast w związku drugiej siostry nie ma szczęścia. Kandydat został wybrany przez matkę i to głównie z powodu jego zamożności. W ich związku nie ma miłości, jedynie są pieniądze. Co więcej narzeczony Lisy bije ją. Ciągle mu cos w niej nie pasuje, a ona boi się go zostawić. Boi się żyć na własną rękę, bo nie potrafi. Jest w pułapce. Na dodatek matka niemal każe jej wyjść za mąż. Przemoc w związkach i małżeństwach jest często spotykana. Głównymi ofiarami są kobiety bojące się od tego uwolnić. Czasem takie kobiety są uzależnione od swoich mężczyzn, bo nigdy nie żyły na własną rękę, przez co boją się wyrwać z takiego związku. Dlatego w życiu od początku trzeba starać się liczyć na siebie, nie uzależniać się od bogatych rodziców itp. Tylko wtedy będziemy wystarczająco silni, aby przetrwać na tym świecie i mieć okazję na szczęście, jakie otrzymała pierwsza Vanessa.
Drugim wątkiem (problematyką) jest historia małej dziewczynki, Nikki, trafiającej pod opiekę niejakiej Madei. Nikki nie radzi sobie w szkole. Nigdy nie poznała swojego ojca, a jej matka jest w więzieniu, przez co jest przekonana, że nie ma szans na lepsze życie. Madea stara jej się udowodnić, że nie ma znaczenia to skąd pochodzisz, aby odnieść sukces. Czyż nie ma racji? Chyba każdy może sobie to wziąć do serca.
W dwóch częściach „Why did I get married” Perry pokazuje problemy kilku małżeństw. W pierwszej
części mamy do czynienia ze zdradą w małżeństwie, brakiem szczerości oraz czasu dla partnera spowodowany pogonią za karierą, trudami z pogodzeniem się po stracie dziecka, a także brakiem miłości prowadzącym do rozwodu. W drugiej części reżyser pokazuje również złą sytuacje w małżeństwie spowodowaną brakiem pracy. Dorzuca brak zaufania oraz chęć posiadania kontroli w związku przez partnera. Najważniejszym jednak punktem kontynuacji jest tłumienie problemów w samym sobie. Związek granej przez Janet Jackson Patrici oraz Gavina (Malik Yoba) wyglądał na najbardziej poukładany. Sama Patricia sprawiała wrażenie najsilniejszej ze wszystkich znajomych. To ona pomagała rozwiązywać problemy przyjaciołom. Niestety małżeństwo tej pary wyglądało dobrze jedynie zewnątrz. Tak naprawdę mieli oni być może najgorszą sytuację ze wszystkich bohaterów filmu. Patricia przez to, że chciała być tą najsilniejsza osobą, tą która pomaga innym, nie potrafiła poprosić o pomoc w swoich problemach, co w efekcie doprowadziło do katastrofalnych wydarzeń. Niektórzy ludzie starając się być silnym, boją się poprosić o pomoc inne osoby, co jest wielkim błędem. Nie ma na świeci zapewne osoby potrafiącej samej przejść przez każdą sytuację. Prosić kogoś o pomoc to nic złego. Każdy jej czasem potrzebuje. A mając przyjaciół, powinniśmy się z nimi dzielić, bo oni zawsze nam pomogą.
W tych dwóch obrazach Perry’ego receptą na każdy problem jest miłość. Z nią na pewno będziemy szczęśliwi, natomiast bez niej zawsze będziemy czuć jakąś pustkę. Miłość do Boga, innych ludzi oraz
do samego siebie, to najważniejsze w życiu każdego z nas. Kochać drugą osobę, powinno być prostą rzeczą, lecz często mamy z tym wielkie trudności.
W „Daddy’s little girls” mamy ukazany jeden z najistotniejszych problemów współczesnego świata. Komu należą się dzieci po rozstaniu rodziców? Rzecz w tym, że to matka zawsze będzie miała pierwszeństwo przy zatrzymaniu dzieci. Nieważne, kto kocha je bardziej, z kim miałyby lepsze życie,
nawet samo zdanie dzieci się nie liczy, bo sąd zawsze rozstrzygnie sprawę na korzyść matki. Dlaczego mężczyźni są w tych sprawach dyskryminowani? Tego raczej nigdy się nie dowiemy. Główny bohater, Monty, pomimo stania na przegranej pozycji w walce o swoje córki, stara się o nie walczyć. Dzięki kilku znajomym uświadamia sobie sens walki do końca i nie poddawania się, bo przecież jest o co walczyć. Szczęście małych dziewczynek jest dla niego najważniejsze i zrobi on wszystko, aby im to zapewnić. Poza tym jest tutaj także pokazany dylemat pewnej adwokatki, Julii. Jest ona kobietą sukcesu poszukującą prawdziwej miłości. Zajęta pracą nie ma czasu na samodzielne poznawanie mężczyzn. Pomagają jej w tym przyjaciółki, umawiając ją na randki w ciemno. Każda z nich kończy się fiaskiem. W końcu pozna Monty’ego, w którym się zakocha, a on odwzajemni to uczucie. Problem będzie w tym, ze Monty to tylko szofer, można napisać służba Julii. Nie jest to akceptowane wśród znajomych bohaterki. Będzie musiała wybrać między karierą, a szczęściem w miłości.
„Meet The Browns” opowiada historię matki samotnie wychowującą swoje dzieci. Kobieta ma straszne problemy finansowe, przez co nie może zapewnić swoim pociechom odpowiedniego życia. Mimo wszystko stara się żyć, jako dobry człowiek. Nie w głowie jej żadna praca, która mogłaby sprowadzić ją na dno. Nigdy by nie zgodziła się, by jej syn sprzedawał narkotyki, a to przecież byłby łatwy zarobek. Jej podstawową zasadą jest bycie dobrym i robienie rzeczy dobrych. Tego oczekuje również od dzieci. Perry w tym obrazie niemal zabrania robienia rzeczy mogące spowodować nasz upadek na dno, bądź upadek najbliższych. Krytykuje świat narkotyków mówiąc nam, że każdego z nas stać na coś lepszego, każdy z nas ma jakiś talent i wystarczy go jedynie wykorzystać. Jeszcze jedną rzecz ukazuje Perry w swoim filmie. Obraz prawdziwego mężczyzny, jaki powinien być. U reżysera prawdziwy mężczyzna musi opiekować się swoją kobietą oraz dziećmi. Jeśli tego nie robi, jest obojętny na ich los, to jest nikim więcej, jak tylko śmieciem. Chyba każdy się z tym zgodzi.
Kino Tylera Perry’ego jest pełne ciepła, dobra i miłości. Reżyser w swoich obrazach chce nam pokazać, że warto być dobrym, bo dzięki temu możemy znaleźć miłość i żyć w szczęściu. Miłość w kinie Perry’ego jest podstawą życia. Bez niej nasza egzystencja niemal nie miałaby sensu. Miłość do
Boga, bliskich oraz samego siebie, jest tym, co sprawia, że warto żyć. Reżyser w prosty sposób ukazuje nam rozwiązywanie problemów i zachęca do walki o szczęście dla siebie oraz najbliższych. Przy tym wszystkim nie zapomina o humorze, ten bowiem jest przeznaczony chyba dla każdego. Perry swoje przesłania, moralizatorstwo „wystrzeliwuje” w nas dzięki tekstom swoich bohaterów.
Poniżej znajdują się najciekawsze z nich.
„Madea;s Family Reunion”
„Nie ważne skąd pochodzisz, ważne dokąd zmierzasz”
„Why did I Get married”
“Największym osiągnięciem dla każdego człowieka, jest miłość do Boga, samego siebie i do innych”
„Why did I Get married too”
“Miłość, prawdziwa miłość, nigdy nie przyniesie pustki”
„Daddy’s Little girls”
„Nie ma nic złego w byciu zmęczonym, złe natomiast jest poddanie się”
„Błagam Cię, zatrzymaj swoją wiarę. Zostań tam. Nie słabnij. Trzymaj się.”
„Diabeł nigdy nie wygrywa, chyba że nie walczysz”
„Meet The Browns”
„Nigdy nie przestawaj czynić dobrych rzeczy, bo to właśnie nimi spłacimy dług u Boga”
„Możesz być kimkolwiek zechcesz”
„Na tym świecie istnieją jeszcze dobrzy ludzie”
Autor: Łukasz Skotniczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz