Filmy nadal chętnie goszczą w moim życiu, ale już nie tak intensywnie jak dawniej. Przez ostatnie 7 miesięcy zajrzałam do kilkunastu filmów i dziś wam napiszę kilka słów o nich.
Deadpoll (2016) - zwiastun przewijał mi się kilka razy przed oczami, ale był dla mnie odpychający. Nie zamierzałam zabierać się za ten film. Jednak pewnego wieczoru, całkiem z nudów pomyślałam, że zaryzykuję. I całe szczęście. Deadpoll mnie w sobie zaczarował. Po prostu walił mnie z nóg. Przezabawne dialogi, świetna historia i akcja. Deadpoll to film, który potrafi poprawić humor o każdej porze dnia i nocy. Jednocześnie utwierdziłam się w przekonaniu, że zwiastun można tak sknocić i źle zmontować, że można tym zniechęcić widzów i zabrać komuś szansę dobrej zabawy. Czekam na dalsze losy Deadpoll, a one już w przyszłym roku.
Southpaw (2015) - nigdy nie byłam wielką fanką aktora Jake Gyllenhaal, ale w "Do utraty sił" zyskał moje pełne uznanie. Historia, która daje kopa do działania. Jeszcze nieraz będę do niej wracać.
Labirynt (2013) - wciągająca historia, przerażająca zagadka i mroczny klimat. Film posiada wszystkie cechy udanego thrillera, tylko końcówka lekko zawodzi i wolałabym bardziej spektakularne zakończenie.
Matrix (1999) - nigdy nie ciągnęło mnie do tego filmu, więc wcześniej oglądałam go bez entuzjazmu i zainteresowania. W końcu w tym roku, po 17 latach od premiery, usiadłam do niego i postanowiłam się z nim rozprawić. Przekonałam się, że to jednak nie film dla mnie. Akcja, dużo scen walki i brak wciągającej opowieści o życiu głównego bohatera, to nie to co lubię. Żałowałam, że pominięto scenę, jak Neo miałby schodzić z wieżowca po schodach przeciwpożarowych, bo tylko ta scena podniosła mnie z fotela.
Knock, Knock (2015) - duże rozczarowanie. Zaskoczyłam się, że Keanu Reeves przyjął taką rolę. Jeden z gorszych filmów, na jaki trafiłam w ostatnich latach, a na pewno najgorszy w karierze Reeves.
John Wick (2014) - w tym przypadku Keanu Reeves mnie miło zaskoczył. Nie sądziłam, że aktor w starszym wieku (w dniu premiery miał 50 lat) ma też taką werwę. Świetna rola. Z niecierpliwością czekam na drugą część.
Twarz anioła (2014) - lubię zawiłe prawnicze zagadki, ale ta historia mnie nie kupiła. Brakowało polotu. Akcja ciągnęła się ślimaczym tempem i potrafiła zmęczyć.
Pitbull. Nowe porządki (2016) - film trzymał w napięciu, a bohaterowie umieli przykuć do fotela. Jednak reżyser Patryk Vega mógł sobie darować zbyt drastyczne sceny. Nie lubię, aż takiego rozlewu krwi. To zbędne. Wolę, gdy reżyser zostawia pewnego rzeczy w domyśle, dla naszej wyobraźni. Dosadność nie jest wskazana.
Służby specjalne (2014) - po Pitbullu powinnam się już przyzwyczaić, że Patryk Vega lubuje się w krwistych scenach. Jednak nadal mi to nie przechodzi przez gardło. To nie moje klimaty. Film zbyt surowy, zbyt brutalny, zbyt często powodujący ciarki na ciele i zbyt mroczny. Gdyby nie pewne ciekawe wątki, to wolałabym o tym filmie zapomnieć.
Listy do M. 2 (2015) - film tak naładowany napuszonym dramatyzmem, że wolałabym nie oglądać tego filmu przed Bożym Narodzeniem. Słabe, wręcz głupkowate, dialogi sprawiają, że czułam po seansie niesmak. I mam nadzieję, że jednak jakiś kolejny reżyser (2 części są kręcone przez różnych reżyserów) nie wpadnie na pomysł na część 3.
The Boy (2016) - nie lubię horrorów i już nawet nie wiem, co mnie skusiło na ten film. Jednak horror okazał się raczej lekką parodią horroru. Niby przygnębiający klimat, a jednak śmieszny. Tylko zakończenie było zaskakujące. A poza tym, to The Boy to strata czasu. Nic odkrywczego.
Po seansie superprodukcji "Listy do M." wyszłam zniesmaczona. Pieniądze wydane bez sensu, ale poszłam bo siostra tak bardzo prosiła.
OdpowiedzUsuńbardzo słaby film. też bym sama na niego nie wydała grosza.
Usuń